Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Zioła

Zioła

Zarówno po pierwszej, jak i po drugiej operacji lekarze faszerowali mnie ogromną ilością leków. Brałam je oczywiście sumiennie, mając nadzieję na całkowite wyzdrowienie. Jednak czas przyjmowania leków po drugiej operacji wydłużał się i wydłużał, aż lekarz prowadzący stwierdził, że będę musiała je brać do końca życia.

To było dla mnie nie do zaakceptowania. Nie chciałam być więźniem leków i medycyny do końca swoich dni. Podskórnie czułam, że musi być jakaś lepsza, zdrowsza droga. I tak zaczęłam szukać informacji na temat ziół. Małe podstawy tej wiedzy wyniosłam z domu rodzinnego, ponieważ mój dziadek sam zbierał i suszył zioła. Hasła takie, jak dziurawiec czy czarny bez, były mi znane. Pozostało tylko zgłębienie wiedzy na temat ich działania.

Szczęśliwym zbiegiem okoliczności na mojej drodze stanęła Danusia, która na ziołach zna się, jak nikt inny. To ona zaczęła wprowadzać mnie w tajniki działania roślin i tak, stopniowo, w mojej domowej apteczce, zamiast leków zaczęły pojawiać się naturalne produkty roślinne, nalewki, zioła, krople, maści. Wszystko robione ze zbieranych przez Danusię składników. Okazało się, że przyroda daje nam całe mnóstwo roślin, które pozwalają na zdrowe życie.

Do dziś bazuję na naturalnych terapiach ziołowych, ale rośliną,
która całkowicie skradła moje serce i zmieniła moje życie
o 180 stopni, była babka płesznik.

Spożywam ją każdego ranka, woreczki z jej nasionkami jeżdżą ze mną wszędzie – od Tajlandii, po Islandię. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym jej przy sobie nie mieć.

Moja choroba była związana z zaburzeniami układu trawiennego. A babka płesznik wyciszyła u mnie wszystkie dolegliwości związane ze złym funkcjonowaniem jelit. Nikt, kto nie miał chorych jelit, nie wie, jaki jest to dyskomfort w codziennym życiu, a dzień, w którym nie masz skurczów brzucha czy przelewania w jelitach okazuje się być jedną z Twoich najszczęśliwszych chwil. I to właśnie dała mi babka – ukoiła moje jelita. Od kiedy ją stosuję, mogę jeść wszystko, a ciało nie buntuje się więcej.

Ziół uczę się już kilka dobrych lat. Jedne stosuję regularnie, inne tylko w przypadku choroby.  Są moim kompromisem w leczeniu – jeżeli mam wybór, to wybiorę medycynę ludową, a nie akademicką. Jestem żywym przykładem na to, że zioła mogą wyleczyć nawet bardzo ciężkie schorzenia. Dlatego jestem ich orędowniczką – zarówno wśród członków rodziny, jak i moich pracowników. W mojej kuchennej szafce w firmie są dostępne różne zioła i preparaty, które można stosować w wypadku choroby czy drobnych dolegliwości. Organizujemy też spotkania z zakresu ziołolecznictwa – uważam, że to jest wiedza, którą każda z nas powinien mieć. I tę wiedzę będę się starała przekazywać także tutaj – będę pisać tylko o tym, co sama przetestowałam i co się u mnie sprawdziło.

Bo ufam, że natura jest w stanie uzdrowić każdego z nas.