Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Punkty zwrotne

Punkty zwrotne

Tuż przed moimi czterdziestymi urodzinami wydarzyły się dwa bardzo ważne dla mnie punkty zwrotne, a właściwie było to takie same wydarzenia, ale następujące po sobie rok do roku. To, co stało się wtedy, zatrzymało mnie i pozwoliło wrócić na właściwe, znane z dzieciństwa tory.

W dwóch kolejnych latach moje ciało zbuntowało się i zaprowadziło mnie na stół operacyjny. Dwa razy ta sama choroba. Dwa razy ta sama interwencja chirurgiczna.

Za pierwszym razem zlekceważyłam sygnały mojego organizmu i potraktowałam to raczej jako incydent zdrowotny. Druga operacja oraz słowa lekarza, że trzeciego takiego zabiegu mogę nie przeżyć, uświadomiły mi, że albo coś w swoim życiu zmienię, albo nie będzie mi dane cieszyć jego pełnią ani teraz, ani tym bardziej, później.

Dlaczego ignorowałam sygnały wysyłane przez moje ciało? Ponieważ przez długi czas ich nie zauważałam. Bo byłam w biegu, w pogoni za lepszym życiem, za piękniejszym domem, za kolejnymi sukcesami. Bo wydawało mi się, że styl życia, który wybrałam, był jedyny i właściwy.  W wirze codziennych zadań wrzucałam w siebie śmieciowe jedzenie, które popijałam kupowanymi sokami i napojami. Bardzo mało spałam, co dodatkowo osłabiało mój organizm. Jedynym ruchem, jaki miałam, była jazda samochodem z domu do biura. Stres związany z budowaniem i rozwojem firmy kumulował się w ciele długi czas, a ja nawet nie pomyślałam, że mogłabym, chociażby pójść na masaż.

Teraz widzę, że ta pogoń bez zaopiekowanie się sobą była błędem. Ale kiedy wyprowadzałam się z rodzinnego domu, ze wsi do miasta, w wieku 23 lat, zerwałam ze wszystkim, co znałam z dzieciństwa, a do czego teraz chętnie wracam. Do natury, do ziół, do momentów wytchnienia, do poszanowania cyklów w przyrodzie. Wtedy jednak chciałam czegoś nowego, szukałam innych, bardziej nowoczesnych rozwiązań, byłam głodna sukcesu.

Zachłysnęłam się tym na piętnaście lat. Piętnaście lat ciężkiej pracy, zaangażowania w wiele projektów, w budowanie firmy i tworzenie rodzinnego domu. Wrodzona żyłka przedsiębiorczości pozwoliła mi rozwijać skrzydła w biznesie, a stanowczość i uparcie w dążeniu do celu doprowadziły mnie do zawodowego spełnienia.

Ale gdzieś w tym wszystkim zapomniałam o sobie jako o kobiecie,
o potrzebach mojego ciała i mojej duszy.
Zatraciłam się w tym biegu, ale na szczęście mój organizm wiedział lepiej i wymusił na mnie  zmianę trybu życia.

Oczywiście nie żałuję tych lat ciężkiej pracy, bez tego nie byłabym tutaj, gdzie jestem. Ale teraz jestem świadoma, że w każdej sytuacji trzeba najpierw zadbać o siebie, aby zachować równowagę pomiędzy tym, co w biznesie, a tym co w nas samych. I to nie muszą być ogromne kroki – to codzienne rutyny, które wprowadziłam do swojego życia, dzięki którym jestem zdrowa i silna i mogę dalej aktywnie uczestniczyć w funkcjonowaniu mojej firmy.

Zmieniając swoje życie, spróbowałam bardzo wielu różnych terapii naturalnych – od ziół, poprzez bańki, leczenie pijawkami, masaże, czy kontakt ze zwierzętami. Wiem, jak bardzo mogą być skuteczne. Jak dalece mogą poprawić jakość życia. I tym doświadczeniem będę chciała się z Wami dzielić. Bo oprócz tego, że wróciłam do natury i siebie samej, dalej prowadzę firmę i jestem aktywnie zaangażowana w jej rozwój. Ale tym razem słucham swojego ciała. Osiągnęłam życiową równowagę i  pragnę się tym doświadczeniem podzielić z Wami.

Zapraszam do moich historii!