Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Początki

Początki

Pochodzę ze wsi – na niej spędziłam pierwsze 23 lata życia. Wychowywałam się w wielopokoleniowej rodzinie – moi  rodzice byli robotnikami, a dziadkowie prowadzili gospodarstwo. To tutaj poznałam rytm natury i prace z nim związane. Ale to także życie na wsi rozbudziło we mnie chęć działania, bycia przedsiębiorczą i samodzielną.

Moje wspomnienia z życia na wsi nie są jednoznaczne. Z jednej strony to piękno natury, ogrody, sady, zwierzęta. Takie proste, wiejskie życie – czas zbiorów warzyw i owoców, czas żniw, robienia przetworów, kopania kopców na ziemniaki i buraki. Pamiętam, jak 15 sierpnia zjeżdżała się do nas cała rodzina, świętować udane zbiory. Wtedy było to dla mnie oczywiste, ale ponieważ nie lubiłam pracy w polu, to chciałam  się z tego wyrwać jak najszybciej. Marzyłam o nowoczesnym życiu w mieście, kupowaniu owoców w warzywniaku i sokach z kartonu.

Jednak to, czego nauczyłam się jako dziecko o życiu zgodnym z naturą, zawsze ze mną było i wróciło po wielu latach, pozwalając mi dojść do siebie po ciężkiej chorobie. Po prostu musiało się wydarzyć coś, co uświadomiło mi, że tamto życie było dobre.

Życie wśród dwóch pokoleń rolników dało mi także szansę na zaszczepienie we mnie nutki przedsiębiorczości. Obserwowałam mojego dziadka, który nie tylko pracował na roli, ale posiadał także zakład stolarski. Pamiętam dzień, kiedy jeden z klientów przywiózł do niego katalog  z niemieckimi meblami. Byłam nimi zafascynowana tak bardzo, że kiedy urządzałam swoje pierwsze mieszkanie w mieście, kupiłam dokładnie takie same meble – całkowicie niepasujące do domu młodej dziewczyny, ale będące spełnieniem moich marzeń. To właśnie moja największa moc – jak sobie coś postanowię, o czymś zamarzę, to zrobię wszystko, aby to osiągnąć.

Od kiedy tylko mogłam, zarabiałam na swoje potrzeby – najczęściej na zbiorach truskawek czy innych owoców. Moje pragnienie bycia niezależną było ogromne – i jest moją siłą napędową do dziś.

Jedną z pierwszych okazji do wyjścia w wielki świat było zapisanie się do Zuchów, a potem do Harcerzy.
To był piękny czas pierwszych wyjazdów, biwaków, obozów.
Wspinałam się po szczeblach stopni harcerskich, byłam nawet wychowawcą na koloniach dla dzieci.

Dla mnie tamte chwile to nie tylko beztroska zabawa, ale także kształtowanie się pierwszych relacji oraz ról przywódczych, liderskich, z których czerpię w mojej pracy do dzisiaj.

Opuszczenie wsi było moim prywatnym sukcesem i drzwiami do wielkiego świata. Ale nie zostawiłam mieszkańców wiosek całkowicie – chcąc im pomagać, angażowałam się w społeczne inicjatywy wspierające ludność wiejską – na przykład organizując bezpłatne porady prawne.

Jestem społecznikiem i kocham pracę z ludźmi. Tworzenie zespołów i budowanie relacji są moją ulubioną częścią życia zawodowego. Nie jest zatem przypadkiem, że prowadzę Agencję Pracy – tutaj umiejętność współpracy z ludźmi, zarządzania nimi oraz motywowania ich do własnego rozwoju są niezwykle ważne. 

Takie są moje początki, od których chciałam uciekać, a które powróciły do mnie po latach z całym swoim dobrodziejstwem. Mało tego – one zawsze we mnie były, tylko ja nie chciałam ich zauważać.  Teraz z perspektywy czasu postrzegam je jako moją bazę – bez tych doświadczeń nie byłabym tu, gdzie jestem. Wszystkie te przeżycia mnie ukształtowały i znajdują swoje odbicie w moim życiu prywatnym oraz zawodowym. Dlatego nie warto przekreślać swoich korzeni – czasem warto do nich wracać i w nich szukać swoich mocnych stron, nawet, jeżeli kiedyś chcieliśmy się od nich odciąć całkowicie.

Nasza własna historia to nasz największy dar!