Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Nie rozmawiam przez telefon

Nie rozmawiam przez telefon

Kiedy rozwijałam firmę od podstaw,  to spędzałam w niej po kilkanaście godzin dziennie. To były czasy, kiedy każdy robił w niej wszystko – była tylko garstka osób, a duża struktura organizacyjna rozwijała oczywiście się z czasem, wraz z rozwojem firmy. Ale mimo powiększającej się liczebności kadry w naszej agencji czas zaangażowania w pracę nie malał – mijały miesiące, a ja spędzałam w biurze nadal kilkanaście godzin dziennie.

Zaczęło cierpieć na tym moje zdrowie i  moja rodzina, ale ja nie potrafiłam odpuścić. Wszystko chciałam robić sama, nikogo nie dopuszczając do pewnych procesów i decyzyjności.

Największą zmorą okazały się ciągłe spotkania – niekończące się kolejki pracowników, kontrahentów i kandydatów do pracy powodowały, że od rana do wieczora siedziałam na spotkaniach, nie mogąc skoncentrować się na rzeczach najważniejszych. Musiało minąć bardzo dużo czasu, żebym zrozumiała, że moja obecność na absolutnie wszystkich spotkaniach nie jest konieczna. Że muszę powoli oddawać decyzyjność zaufanym współpracownikom. Że nie mogę myśleć o firmie w skali mikro, a makro.

Dlatego też usiadłam kiedyś z kalendarzem i zaczęłam analizować zaplanowanie spotkania. Każdego dnia po kilka rozmów, jedna po drugiej, bez przerwy. Przemyślałam, które są dla mnie istotne z punktu widzenia zarządzania taką dużą organizacją i zaczęłam wykreślać te mniej istotne dla mnie, jako dla przedsiębiorcy. I tak doszłam do momentu, w którym usunęłam ze swojego planu dnia co drugie spotkanie. Dało mi to przestrzeń na działania koncepcyjne, chwilę dla siebie, możliwość złapania innej perspektywy, czy choćby czas na ćwiczenia, czy kawę z przyjaciółką w ciągu dnia.

Proces ten wymagał ode mnie dużej samodyscypliny i kontroli, aby nie wpaść ponownie w tę spiralę spotkań. Wymagał także rozpoczęcia delegowania zadań – mamy w firmie grono naprawdę świetnych specjalistów, którzy z sukcesem prowadzą sprawy w naszym imieniu. Teraz to widzę. Ale początek był dla mnie trudny – cały czas miałam poczucie, że tylko ja potrafię zrobić coś dobrze, że jeśli sama nie przypilnuję pewnych spraw, to nic się nie zadzieje. Takie uczucia towarzyszyły mi długo – żeby pozwolić na „zabranie” ode mnie pewnych spraw musiałam popracować nad sobą. Nie nad pracownikami, tylko właśnie nad sobą.

Uczucie obowiązku, wiecznej kontroli jest bardzo męczące i wyniszczające. Potrzebowałam wielu lat i utraty zdrowia, aby to zrozumieć. Chciałabym, aby inni przedsiębiorcy mogli z moim wsparciem to zrozumieć szybciej – delegowanie zadań jest takie uwalniające i dające przestrzeń na planowanie rozwoju firmy i swojego życia poza nią. W innym wypadku ciągle siedzimy przed komputerem, ze słuchawką przy uchu i rozwiązujemy najdrobniejsze, nigdy niekończące się problemy.

Ja już tak nie chcę żyć – spotykam się tylko w kluczowych sprawach i – co może szokujące – przestałam rozmawiać przez komórkę.

Wykonuję tylko istotne telefony, resztę spraw załatwiam pracując na grupach w komunikatorach. Dla mnie jest to idealne rozwiązanie – jestem na bieżąco w każdym projekcie, bez konieczności natychmiastowego reagowania.

Jeżeli potrzebujesz wsparcia w organizacji swojej pracy i w zmianie zarządzania firmą – zapraszam do kontaktu. Chętnie podzielę się  moim doświadczeniem: justyna@justynagnutekchudy.pl